Dawno nie sięgałem do Uniwersum Metro 2033, a jest dobra okazja, bo ukazał się pierwszy tom cyklu, którego akcja dzieje się w metrze paryskim. I choć nie jest to historia zamknięta, widać rozpoczęcie wielu wątków, które wymagają kontynuacji, to powiem Wam, że to lektura naprawdę smakowita i klimatyczna.
Postaci jest sporo, ale części z nich ścieżki będą się przecinać już w tym tomie, wszystkich pewnie w dalszych częściach. Początkowo może nie jest łatwo ogarnąć wszystkie wątki, nie wszystkie są równie pasjonujące i nie potrafimy ich połączyć w całość, powoli jednak wszystko zacznie się układać w całość.
Motywem przewodnim, poza tym co już znamy z innych tytułów w ramach uniwersum, czyli nędznymi warunkami życia pod ziemią i władzą narzucaną przez niewielkie grupki silniejszych, jest próba zjednoczenia różnych stacji, zawarcia paktu o nieagresji. Kobieta, która wędruje promując ideę federacji ma na celu nie tylko wspólną ochronę przed wrogiem zewnętrznym, ale i polepszenie losu najsłabszych, najbiedniejszych. Naraża się różnym grupom rządzącym poszczególnymi stacjami, ale potrafi też zjednywać do siebie, dzięki czemu wcale nie jest łatwo im się jej pozbyć, mimo urządzania kolejnych zamachów.